"Twardy zległ w ziemi, dziewięć kręgów go zdobi,
czarnym przyobleczon zostaną, gdy wód ustąpią połacie."
Takimi słowy przemówił przedwczoraj czcigodny Wykon z tercetu wznoszącego przedmiot kredytu mojego. Z jednej strony, dobre to wieści i oko można już nacieszyć finalną wersją ścian fundamentowych (w sporej części), z drugiej zaś, oznaczały weekend w błocku. Z miną Endrju Goloty po przegranej walce, wróciłem do domu. Moja druga połóweczka widząc żem struty jak po hiszpańskich warzywach urządziła mi małe interwju. Zeznałem ślubnej jak się sprawy mają. Na rodzinnej debacie teść stwierdził że pompą egzorcyzmować będziem. Wypędzimy wodę z dołu a jak szczęście nam dopisze to dziś się ze wszystkim uwiniemy.
Na tym etapie historii muszę wspomnieć również o gołodupcu w kraciastej plisowance który obudził się we mnie gdy zacząłem budowę. Syndrom "Szkota" skutkuje silną reakcją alergiczną na niektóre wydatki. Dlatego też jak podliczyłem koszty założenia tymczasowego przyłącza wody, postanowiłem zakupić baniak i zatrudnić się jako woziwoda na własnej budowie. Dostawcy energii z piorunów też długo jeszcze nie będą przysyłać mi powinszowań. Odwiedziłem ich klimatyzowane terraria osobiście i po tym co usłyszałem, zobaczyłem oraz poczułem, postanowiłem pożegnać równie ozięble jak zostałem przywitany. Dla większości społeczeństwa godziny w których tam przybyłem są czasem pracy i aktywności zawodowej, jednak pałac dystrybutorów napięć świecił pustkami. Rzuciłem wzrokiem po opisie atrakcji i wybrałem wielki przeszklony wybieg z tytułem "Podłączenia". Dłoń zwiotczałą na modłę śniętej ryby uścisnąłem osobnikowi mentalnie silnie tkwiącemu jeszcze w czasach PRL-u, choć z twarzy, zdradzającej wielkie znudzenie, odczytałem dość młody wiek. Po wyrzuceniu serii pytań które starannie sobie przygotowałem, miałem wrażenie że zawisły w powietrzu na niewidzialnej barierze otaczającej biurokratę i z łoskotem rypły o posadzkę, bo jedyne co usłyszałem to, że na stojaczku jest ulotka w tej kwestii. Co dała mi ta wizyta? Doskonale orientuję się jakie ulotki mają na wszystkich stojaczkach do których udało mi się dotrzeć (tej odpowiadającej na moje pytania oczywiście nie było). Po dłuższych zabiegach zmiękczających uzyskałem odrobinę wiedzy, sprowadzającej się głównie do tego żeby poszukać innego dystrybutora i podłączenie zrobić jak najpóźniej się da. Całe szczęście mamy teraz jakiś wybór.
Wracając jednak do piątku. Zapieliśmy przyczepkę do dwudziestoletniego cudu Czechosłowackiej techniki, załadowaliśmy zbiornik, pompę i agregat. Zassaliśmy siedemset litrów wody do pojenia betoniarki i fru w drogę. Znaczy z tym "fru" to lekka przesada, Skodzina w takiej konfiguracji bezpiecznie max 40 km/h może gnać. Gorąc straszny, bo dmuchawa obraziła się z lekka i coś niezbyt wieje, a na domiar złego woda w baniaku wypełnionym do połowy buja że choroby morskiej można dostać. No ale nic, silnik rzęzi, my jedziemy a w radiu coś co mnie rozłożyło na łopatki, "Higway to Hell". Dojechaliśmy. Szybki montaż zestawu młodego kapelana i pierwsza konsternacja, woda nie chce odstąpić. Pompa pracuje a wąż suchy jak źródła empatii w urzędzie skarbowym. Gmeramy przy ustrojstwie, wtem teść nagle silnie zbrązowiał na twarzy godzony gliną miotaną z pompy. Dzielny chłop nie uląkł się. Zakrzykną tylko żeby mu końcówkę podać, otarł złego robotę i joł pompować. Ja w tym czasie kopałem doły żeby się głębiej zasadzić. Parę razy sytuacja się powtórzyła ale nie zamierzaliśmy dać za wygraną. W końcu po 2 godzinach, woda 0 my 1. Gdy wróciliśmy w sobotę był remis. Cieczy już mniej niż na początku, ale nadal nie daje to nadziei na obeschnięcie. Tym razem egzorcyzmowaliśmy we dwoje. Pompa wyprawiała te same cyrki co w piątek, więc zająłem się nią osobiście, cały umorusany jak po walce w budyniu czekoladowym. Odrywałem się tylko od trzymania hydry za pysk aby wylać wiadra napełniane przez moją połóweczkę za pomocą ściętej butelki. Po 3 godzinach znów wyszliśmy na prowadzenie 2:1. W niedziele, dzień rosołu, wpadliśmy na kontrole. Sucho. Jutro zatem trio będzie miało krótki prolog na murach i podłożu, a potem wartką akcję w tonacji BLACK.