Zgłoś naruszenie...
Wybierz jedną z poniższych opcji.
Ten komentarz dotyczy mnie lub znajomego:
atakuje mnie,
atakuje znajomego.
Komentarz dotyczy czegoś innego:
spam lub oszustwo,
propagowanie nienawiści,
przemoc lub krzywdzące zachowanie,
treść o charakterze erotycznym.
Napisz
PANEL

wpisy na blogu

Więźba - pytanie do miłościwie nam blogujących

Blog:  ivsemi
Data dodania: 2011-06-24
wyślij wiadomość

Co prawda do układania leśnych produktów zostało jeszcze trochę czasu, plan to przełom września i października, ale zaczynają już miotać mną wątpliwości w tej kwestii. Jakie drewno? Jak sprawdzić czy się nada? Na co zwrócić szczególną uwagę? Gdzie kupować a u kogo w Lubuskim nawet nie pytać? Ile wcześniej zamawiać? I czego nie wiem jeszcze w tej sprawie? Może ktoś z was światły jest i podzieli się swoimi doświadczeniami. Z góry dziękuję.

4Komentarze
Data dodania: 2011-06-24 18:35:37
Nam tartak polecił majster. Mieli się nie spieszyć, ale wycieli wszystko zanim jeszcze zaczęliśmy wykop i sobie leżakuje. Jakiej maści jest to drzewo to nie wiem, pewnie świerkowe. Napewno warto poszukać sprawdzonego źródła, bo lubią przewałki robić tartaczni. Myślę, że na tym etapie już warto zamówić, bo jak ekipe macie sprawną to ściany szybko postawią i szkoda by było czekać później na drewno. Powodzenia.
odpowiedz
ivsemi  
Data dodania: 2011-06-30 12:15:22
Nie wiem czy to prawda, ale parę osób z którymi rozmawiałem twierdziło że drewno na więźbę kupuje się albo sezonowane albo świeże, zaraz po ścięciu się je przeciera i montuje, bo w przeciwnym przypadku może się powyginać lub wymiary nie będą pasować.
odpowiedz
ivsemi  
Data dodania: 2011-06-30 12:21:15
Gatunek drzewa który mi polecano to sosna, ze względu na cenę i parametry. Świerk zaś jest podobno lżejszy i nadaje się na łaty.
odpowiedz
Data dodania: 2011-06-30 21:59:54
Więźba
Witam Wybór więźby to masakra. Sam się zmóżdżałem ciężko jaki gatunek wybrać. Koniec końców stanęło na sosnę. Robiłem porównania i trochę czytałem na temat wytrzymałości różnych gatunków drzewa. Zerknij tutaj. Myśle że to Ci pomoże http://www.konieczko.mojabudowa.pl/?id=31503 Pozdrawiam K
odpowiedz

Operacja "Zasypka" czyli budowania uroki

Blog:  ivsemi
Data dodania: 2011-06-21
wyślij wiadomość

Późnym wtorkowym popołudniem odprowadziłem wzrokiem wypchaną po brzegi chlubę włoskiej motoryzacji, uwielbianą w swoim czasie przez wszelkiej maści stręczycieli handlowych, którą odjechał duet z bractwa Wykonów. Gdy opadł kurz na tymczasowej prowizorce prowadzącej do naszej działki, pozostałem sam na sam z Diuną. Wdrapawszy się na górę piasku, ułożyłem wygodnie i przeszedłem do czynów. Powoli, niespiesznie pojawił się w dłoniach aparat. Ona leżała przede mną. Najpierw delikatne kadrowanie, lekkie muśnięcia spustu migawki. Trwało chwilę nim obiektyw wysunął się na pełną długość, dotykając zoomem detali. W promieniach słonecznych obserwowałem aksamitne twardniejące posadzki, nabrzmiałe mury i sterczące wierzchołki sto sześćdziesiątek. Aparat łapczywie zapisywał wszystko na kartę. Jedno, drugie, trzecie ostre zdjęcię i ... Wreszcie przyszła ta chwila gdy mogłem oznajmić, mam O, stan zero.

Zanim jednak nastała era radosnego pomykania z aparacikiem po wydmach, zwarłem się z dostawcami plażowej radochy. Zaczęło się niewinnie. Mury zczarniały od Dysperbitu. Po małej konfrontacji efektów tych zabiegów z moimi oczekiwaniami, ekipa oblepiła całość styropianem, okraszając go siatką na kleju i kolejną warstwą czarnego mazidła. Przyszła kolej na operację "Zasypka". Wyrok brzmiał, 150 kubików. Włosy lekko mi się uniosły, wargi zacisnęły a czoło przyozdobiło grubą krechą prezentując obecny stan emocjonalny. W głowie zabuczał, zbudzony nagle koleś w kraciastej plisowance. Odczułem silną reakcję alergiczną w związku z nadciągającym tsunami które przewali się przez konto i pozostawi po sobie jedynie drobne na waciki dla żony. No nic, matematyki nie oszukasz. Środek plus obsypanie widać musi się skończyć zadyszką potfela. Ułożywszy telefon wygonie w dłoni wziołem się za negocjacje. Po godzinie wiedziałem już, że wywleczemy się na swoje i zmieścimy w kosztorysie. Plan uknuty z dostawcą zakładał, iż w czwartek znienacka spuści 10 wywrotek, po czym ładowarka obdarzona 12 metrowym wysięgnikiem z furią porozwala wszystko po wykopie, ekipa zaś całość potraktuje 120 kilogramowym wibratorem z pobliskiego sexshopu. Sobota miała być dniem gruchy i pacy. Luknołem na łułułu wróżbitów od pogody. Wszystko w ukłdance idealnie do siebie pasowało. Telewizornia nawołuje "Zostań bohaterem w swoim domu", to zostałem. Z bananem na pysku i poczuciem dobrze spełnionego obowiązku przespałem nockę. Czwartkowy poranek zamiast budzika rozpoczoł "Enter Sandman", (tak, taki mam dzwonek). Po wysłuchaniu sporej części "Nadejścia piaskowego stwora" zaczołem z nim rozmowę. Koparka furiatka pozrywała sobie jakieś kólka i paski, a że sprzęt unikalny to leczyć go będą częściami importowanymi aż z Wrocławia, co w efekcie przesunie całą imprezę o dwa dni. Wyjścia nie było, fona znowy w łapę i zaczołem zgrywać i przesuwać. Udało się , poza pogodą było wszystko ugadane. Sobota, zakopane, Wtorek, zalane. Czy tym razem mogło się coś nie udać? Jak się okazuje, tak. I nie była to pogoda. Godzina "W" wyznaczona na sobotę 7.00. O 8.00 znowu "piaskowy stwór" wyrwał mnie z objęć Morfeusza. Tym razem trzcigodny wykon próbował rozwikłać zagadkę ciszy na budowie i braku doznań wzrokowych związanych z pracującym sprzętem. To że jego problem mnie zaintrygował było by wielkim minięciem się z prawdą, byłem w......... (tu można wstawić dowolne nie cenzurtalne słowo). Szybka galopka po klawiaturze i "abonent jest poza zasięgiem albo ma wyłączony telefon" pare ripleji sobie puściłem prubując dodzwonić się do dilera materiałów sypkich i właściciela małej żółtej ładowareczki, zarazem. Znalazłem stronę firmy w internecie i z premedytacją godną ankieterów telefonicznych zajołem się obdzwanianiem wszystkich znajdujących się na wykazie. Niestety, pani wygłaszająca rzeczony wyżej komunikat byja jedyną która ze mną nawiązała jakikolwiek kontak głosowy. Krew zawrzała, nim nocna garderoba spadła na podłogę byłem gotów pognać z odsieczą. Po serii działań zaczepno podjazdowych o 10:30 sprzęt zmagał się już z wybojami dojazdówki, nadciągając w stronę budowy. Nie minęły następne dwa kwadranse gdy powietrze zaczął zanieczyszczać wielki wibrator obsługując pierwszą wartwę piasku. Dalej było już z górki. Zagęszczanie i folia, a we wtorek, wzorzyste kratki fi5 15x15 oraz 15 cm betonu B20. Do tego "bronek" i z blusa wróciłem do rocka, podlewając beton. 

mojabudowa.pl - blog budowlany

mojabudowa.pl - blog budowlany

mojabudowa.pl - blog budowlany

mojabudowa.pl - blog budowlany

mojabudowa.pl - blog budowlany

mojabudowa.pl - blog budowlany

mojabudowa.pl - blog budowlany

mojabudowa.pl - blog budowlany

mojabudowa.pl - blog budowlany

mojabudowa.pl - blog budowlany

mojabudowa.pl - blog budowlany

mojabudowa.pl - blog budowlany

mojabudowa.pl - blog budowlany

mojabudowa.pl - blog budowlany

mojabudowa.pl - blog budowlany

mojabudowa.pl - blog budowlany

mojabudowa.pl - blog budowlany

1Komentarze
Data dodania: 2011-06-22 15:24:17
Brawo, to stan "0" zaliczony. Teraz chwila przestoju i ścianki pójdą do góry:))
odpowiedz

Egzorcyzmy i gołodupiec w kraciastej plisowance

Blog:  ivsemi
Data dodania: 2011-06-13
wyślij wiadomość

 "Twardy zległ w ziemi, dziewięć kręgów go zdobi,

czarnym przyobleczon zostaną, gdy wód ustąpią połacie."

Takimi słowy przemówił przedwczoraj czcigodny Wykon z tercetu wznoszącego przedmiot kredytu mojego. Z jednej strony, dobre to wieści i oko można już nacieszyć finalną wersją ścian fundamentowych (w sporej części), z drugiej zaś, oznaczały weekend w błocku. Z miną Endrju Goloty po przegranej walce, wróciłem do domu. Moja druga połóweczka widząc żem struty jak po hiszpańskich warzywach urządziła mi małe interwju. Zeznałem ślubnej jak się sprawy mają. Na rodzinnej debacie teść stwierdził że pompą egzorcyzmować będziem. Wypędzimy wodę z dołu a jak szczęście nam dopisze to dziś się ze wszystkim uwiniemy.

Na tym etapie historii muszę wspomnieć również o gołodupcu w kraciastej plisowance który obudził się we mnie gdy zacząłem budowę. Syndrom "Szkota" skutkuje silną reakcją alergiczną na niektóre wydatki. Dlatego też jak podliczyłem koszty założenia tymczasowego przyłącza wody, postanowiłem zakupić baniak i zatrudnić się jako woziwoda na własnej budowie. Dostawcy energii z piorunów też długo jeszcze nie będą przysyłać mi powinszowań. Odwiedziłem ich klimatyzowane terraria osobiście i po tym co usłyszałem, zobaczyłem oraz poczułem, postanowiłem pożegnać równie ozięble jak zostałem przywitany. Dla większości społeczeństwa godziny w których tam przybyłem są czasem pracy i aktywności zawodowej, jednak pałac dystrybutorów napięć świecił pustkami. Rzuciłem wzrokiem po opisie atrakcji i wybrałem wielki przeszklony wybieg z tytułem "Podłączenia". Dłoń zwiotczałą na modłę śniętej ryby uścisnąłem osobnikowi mentalnie silnie tkwiącemu jeszcze w czasach PRL-u, choć z twarzy, zdradzającej wielkie znudzenie, odczytałem dość młody wiek. Po wyrzuceniu serii pytań które starannie sobie przygotowałem, miałem wrażenie że zawisły w powietrzu na niewidzialnej barierze otaczającej biurokratę i z łoskotem rypły o posadzkę, bo jedyne co usłyszałem to, że na stojaczku jest ulotka w tej kwestii. Co dała mi ta wizyta? Doskonale orientuję się jakie ulotki mają na wszystkich stojaczkach do których udało mi się dotrzeć (tej odpowiadającej na moje pytania oczywiście nie było). Po dłuższych zabiegach zmiękczających uzyskałem odrobinę wiedzy, sprowadzającej się głównie do tego żeby poszukać innego dystrybutora i podłączenie zrobić jak najpóźniej się da. Całe szczęście mamy teraz jakiś wybór.

Wracając jednak do piątku. Zapieliśmy przyczepkę do dwudziestoletniego cudu Czechosłowackiej techniki, załadowaliśmy zbiornik, pompę i agregat. Zassaliśmy siedemset litrów wody do pojenia betoniarki i fru w drogę. Znaczy z tym "fru" to lekka przesada, Skodzina w takiej konfiguracji bezpiecznie max 40 km/h może gnać. Gorąc straszny, bo dmuchawa obraziła się z lekka i coś niezbyt wieje, a na domiar złego woda w baniaku wypełnionym do połowy buja że choroby morskiej można dostać. No ale nic, silnik rzęzi, my jedziemy a w radiu coś co mnie rozłożyło na łopatki, "Higway to Hell". Dojechaliśmy. Szybki montaż zestawu młodego kapelana i pierwsza konsternacja, woda nie chce odstąpić. Pompa pracuje a wąż suchy jak źródła empatii w urzędzie skarbowym. Gmeramy przy ustrojstwie, wtem teść nagle silnie zbrązowiał na twarzy godzony gliną miotaną z pompy. Dzielny chłop nie uląkł się. Zakrzykną tylko żeby mu końcówkę podać, otarł złego robotę i joł pompować. Ja w tym czasie kopałem doły żeby się głębiej zasadzić. Parę razy sytuacja się powtórzyła ale nie zamierzaliśmy dać za wygraną. W końcu po 2 godzinach, woda 0 my 1. Gdy wróciliśmy w sobotę był remis. Cieczy już mniej niż na początku, ale nadal nie daje to nadziei na obeschnięcie. Tym razem egzorcyzmowaliśmy we dwoje. Pompa wyprawiała te same cyrki co w piątek, więc zająłem się nią osobiście, cały umorusany jak po walce w budyniu czekoladowym. Odrywałem się tylko od trzymania hydry za pysk aby wylać wiadra napełniane przez moją połóweczkę za pomocą ściętej butelki. Po 3 godzinach znów wyszliśmy na prowadzenie 2:1. W niedziele, dzień rosołu, wpadliśmy na kontrole. Sucho. Jutro zatem trio będzie miało krótki prolog na murach i podłożu, a potem wartką akcję w tonacji BLACK.  

 

mojabudowa.pl - blog budowlany

mojabudowa.pl - blog budowlany

mojabudowa.pl - blog budowlany

mojabudowa.pl - blog budowlany

mojabudowa.pl - blog budowlany

2Komentarze
Data dodania: 2011-06-13 22:21:08
Pompa czadowa. Też jedną zajeździłem na budowie :-)
odpowiedz
Data dodania: 2011-06-13 22:53:59
Witaj Nowy Budowniczy w Świątyni Blogowiczów;) świetne są Twoje teksty. chyba jednak masz coś z pisarza! Wasze perypetie papierologiczne znam do bólu reszta jeszcz przed nami. Niech się Wam dobrze buduje i niech Moc Będzie Z Wami;) Powodzenia:D
odpowiedz

Świątynie Mamona i poszukiwacze zwinnej ekipy

Blog:  ivsemi
Data dodania: 2011-06-10
wyślij wiadomość

Nastała noc. W domu zrobiło się cicho jak w ciasnym pokoiku wydawcy pozwoleń wszelakich, gdy żaden nachalny petent nie przeszkadza napełniać kubki smakowe świerzo zaparzoną kawusią, delektować się spokojem przerywanym jedynie przez leniwe trzaski mebla uginającego się od podań złorzonych przez tych co nie uiścili (poczekają to skruszeją). Zasiadłem przed moim blaszakiem, zapełniłem playliste dyskografią Doorsów i spieszę uzupełnić wczorajsze robaczki. 

... Pieniądze, kasakasakasa, intonują wyznawcy Mamona we wszelkiego rodzaju świątyniach opatrzonych godłami znanymi z reklam. Niestety nie cierpiąc na chroniczne wypchanie materaca świerzą gotówką musieliśmy udać się w turne i przedstwić program klasyczny, czyli zwine prezentowanie swojego stanu posiadania i nie posiadania, serię uśmiechów oraz min maskujących jakże często cisnącą się do głowy myśl "o czym on [panna gościnna w kroczu] do mnie rozmawia" połączonych ze zbieraniem kolorowej makulatury i produktów ofertopodobnych. Pierwszą wizytę popełniłem u tych co chwalą się ile tysięcy kaw wypili u nich klienci. I tu mała dygresja. Czy ktoś z was dostał kawę na spotkaniu w OpenFinance? Byłem tam trzy razy i nikt mi nie zaproponował mokrej, gorącej, czarnej Brazylijki. Niemniej trafił mi się zawodowiec, obrządek wypełnił wzorowo, kazanie trochę przeszło koło mnie ale pewnie dlatego że marketingowe prężenie mięśni i prezentacja naoliwionej sylwetki firmy zawsze mnie nużą. Drudzy w kolejności byli z godłem w czerwieni. Odwiedziłem ich dwa razy. Lokalny kaznodzieja przed którym mnie posadzono, po 10 minutach rozmowy swoim zachowaniem naprowadził mnie, być może, na rozwiązanie zagadki z kawą. Zacząłem podejrzewać że fioletowi, firmowe zapasy upłynniają na czarnym rynku pracownikom czerwonych. Takiej emanacji ADHD w skondensowanej formie jakiej doświadczyłem od prowadzącego, długo się nie zapomina. Trzecim sieciowym dystrybutorem "dobrej nowiny" byli ludzie w innym odcieniu fioletu. Tu zaprowadzono mnie do siostry, młodej adeptki sztuki tajemnego kalkulowania. Po 20 minutach kłizu połączonego z tokszołem poczułem się jak mentor. Wiele radości przysporzyło nam wspólne odkrywanie tajemnic Excela. Czekając na wizyty u "wielkich" wpadłem również do tych niezależnych. Nie odbiło się to jednak znacząco na zmianie mojego światopoglądu. Na tym etapie zaczęliśmy również uczęszczać na seanse do wyznawców jedynej słusznej prawdy, głoszących iż "tylko przez ich ofertę wiedzie droga do dostąpienia progu domu swojego". W ten o to sposób trafiliśmy do przaśnego Żubrzyka. Okazało się że to czego szukaliśmy było prawie pod nosem. Rok trwała pielgrzymka, aż wybraliśmy z czyim logiem będziemy dostawać wezwania do zapłaty. Pani "Żubrowa" pomogła nam odprawić skomplikowany rytuał nanoszenia znaków graficznych na papier. My zobowiązaliśmy się przez najbliższe 30 lat żyć w ascezie i jak należne hipotecznikom składać daninę miesięczną na rzecz świątyni. Potężny Żuber spuścił pierwszą transzę.

O budowaniu mam mniej więcej takie pojęcie jak o zabiegach kosmetycznych na twarz, czyli nikłe, mgliste i ograniczone. Dlatego musieliśmy poszukać kogoś  kto odwali brudną robotę, a ja będę mógł powiedzieć za 24 miesiące, zbudowałem dom. Na początek rozpuściliśmy wici wśród rodziny i znajomych. Potem przyszła pora na broń masowego rażenia w postaci lokalnej gazety. Zgłosiło się dziewiętnastu. Spotkałem się z każdym. Do finałów naszej własnej edycji X FAKTOR trafiła 4 kandydatów. Eliminacje miały równie barwny i burzliwy przebieg jak w swoim odpowiedniku telewizyjnym. Jeden z występujących duetów szczególnie utkwił mi w pamięci. Ich heroiczna walka z porannym brakiem "klina" budziła moje uznanie. Gdy weszli na umówione spotkanie przypomniały mi się sceny z filmów gdzie grupa śmiałków idąc wykonać jakąś strasznie skomplikowaną misję jest kadrowana w zwolnionym tępię. Tu właśnie ukazał mi się klasyk kina. Jeden szczupły wysoki z drżącymi rękoma powłóczystym zmęczonym krokiem, jak zombi, wlókł się w moją stronę, a obok niego godnie kroczył, cały czas łapiąc koordynaty na stolik, wąsaty jegomość lekko przypruszony ozdobami w charakterystycznych okularach ala matrix, które pomimo iż był to raczej pochmurny dzień, pozostały na jego nosie podczas całej rozmowy. Flachowcy. Panowie operowali sprawnie dwoma językami, płynnie przechodząc od polskiego tradycyjnego do łaciny kuchennej i wicewersja. Pewnie nikt nie wie, bo to bardzo pilnie skrywana tajemnica którą znają nieliczni. Ja zostałem wtajemniczony. Tych dwóch, zbudowało połowę miasta w którym mieszkam. Byłem w rozterce jak im podziękować za te wszystkie szkoły, kamienice, przychodnie. Gdy doszliśmy do ceny już wiedziałem jak, krótkie "dziękuję". Trafił nam się również solista który we freestajlu nie miał sobie równych. Jak pojechaliśmy zobaczyć dzieła sztuki wzniesione ręką tego wielkiego budowniczego i jego trupy, oczom naszym ukazał solidnie postawiony dom. Z dumą prezentowano nam to dzieło, przez godzinę słuchaliśmy o doświadczeniach i banany nam nie schodziły z pysków. Taki fachowiec, za takie pieniądze podejmie się zrobienia domu. Czułem się jakbym rozmawiał z Michałem Aniołem przyjmującym zlecenie na Kaplicę Sykstyńską. Ze snu obudziła nas właścicielka domu która akurat wpadła na budowę. Ten pan robił tu tylko działóweczki. W finałach wygrała ekipa nie najtańsza, ale ta która zdobyła nasze największe zaufanie otrzymując wysokie noty za prezentacje roboty i program dowolny. Jury przyznało również wyróżnienie, z drugą ekipą ustalono że gdyby coś się działo to oczekują w odwodzie.

 I tak oto doszliśmy do ostatniego słonecznego wtorku. Miedzy czasie oczywiście działo się jeszcze trochę, ale to pozostawie sobie na później.

  

Pozdrawiam 

 P.S.

Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze.

8Komentarze
Data dodania: 2011-06-10 06:40:23
Doskonały tekst. Ponownie uśmiałem się z samego ranka. Idealne do "napełnienia kubków smakowych świeżo zaparzoną kawusią" Twoje przygody z pośrednikami i bankami przypomina dokładnie to co sam przerabiałem. Najpierw mistrzowie w fiolecie i czerwieni i tańce z Excelem w roli głównej. Wizyta u fioletowych była przezabawna. Na koniec Pan się pyta - "Co Pan sądzi o naszej super ofercie ?" Na co ja skromnie - Myślę, że otarł się Pan o granice oszustwa a na pewno konfabulacji Koniec końców wzieliśmy kredyt w .... żuberku :-) Pozdrawiam K
odpowiedz
Data dodania: 2011-06-10 07:46:30
Dotarłam tu dopiero dziś (no bo ciągły niedoczas mi ostatnio doskwiera), ale oba wpisy przeczytałam od deski do deski, w tzw. "okamgnieniu"! :D Drogi Nowy Blogowiczu! Czyta się Ciebie z olbrzymią przyjemnością! Już teraz z niecierpliwością czekam na kolejny wpis! :D Co to "OF": nas kawą poczęstowali. ;) I cukierkiem nawet! Ale to może dlatego, że Małżonek mój szanowny pomógł doradcy "skompatybilnować" laptopa z drukarką. Widać poczuli się zobowiązani! ;P Ostatecznie cyrograf na trzydzieści lat podpisaliśmy z Kredyt Bankiem. Przyjemności z budowania życzę!!! :)
odpowiedz
Data dodania: 2011-06-10 10:25:50
Hhhahahhahahah bardzo dobry tekst, naprawdę, poprawa humoru u mnie od samego rana, dziękuję za to ;)
odpowiedz
hubcio  
Data dodania: 2011-06-10 10:49:08
Witam! świetnie opisałeś swoje perypetie, myślę,że twoje wpisy zostaną kiedyś wydane i stworzą powieść o przygodach "inwestorów" własnych domów. Podobnie wyglądała moja " droga" do spełnienia marzeń", zresztą jej pokonywanie czeka mnie jeszcze długo. Powodzenia
odpowiedz
Data dodania: 2011-06-10 15:49:05
jak zwykle uśmiałam się niesamowicie, a cały tekst przeczytałam na głos swojej rodzince, która przeżywała to tak jak ja:)) Książki możesz wydawać na 100% czytelników już masz hehe. Pozdrawiam!!
odpowiedz
budujaca
Data dodania: 2011-06-10 17:25:03
Zastanawiam się czy aby nie mamy do czynienia z rasowym pisarzem...albo chociaż nieodkrytym talentem pisarskim!
odpowiedz
ivsemi  
Data dodania: 2011-06-10 21:29:50
Dziękuję za miłe komentarze w imieniu męża, zapewniam, że pisarzem nie jest...:)Bardzo cieszę się, że nasz blog przynosi odrobinę radości...Przez te wywody to męża dwie nocki w łóżku nie miałam hihihihihi Pozdrawiam!
odpowiedz
Data dodania: 2011-06-24 13:32:01
Szukam właśnie natchnienia do całonocnej pracy przed jutrzejszymi zaliczeniami i znalazłam ową twórczą wenę na tym blogu. Japka ucieszona i do pracy mogę się zabrać z ochotą. Pozdrawiam :)
odpowiedz

Setki blogów i forów oraz parę siwych kłaków temu.

Blog:  ivsemi
Data dodania: 2011-06-09
wyślij wiadomość

Witajcie!

Nie wiedzieć czemu, ostatniego słonecznego wtorku w drodze do domu strzelił mi w okolicy kości ciemieniowej pod czaszką pomysł co by bloga wyskrobać. W sumie, dziwna sprawa. Ale jak teraz tak siedzę i myślę od czego by tu zacząć wszytko zaczyna się układać w miarę spójne zeznanie. 

Gdzieś pomiędzy okresem kiedy z powalonych drzew formowały się pokłady węgla i po ziemi śmigały jaszczuropodobne "cosie" (notabene okres, jak mi się wydaje, doskonale pamiętany przez niektóre formy życia wydające pozwolenia, zaświadczenia i inne niezmiernie potrzebne papiery), a ostatnim wtorkiem, powstał pomysł "Zbudujmy coś, najlepiej dom, ale taki naj naj, wymarzony." No i się zaczeło. Najpierw nieśmiałe rozmowy. Potem delikatne googlowanie w poszukiwaniu projektu. Oglądanie prac innych z wypiekami na twarzy. I w końcu musiało do tego dojść. Całonocne czytanie blogów i forów, zarówno w pojedynkę jak i grupowo. Projekty wybierane po dwa, trzy, z katalogów, pism branżowych, czy po prostu z internetu. Jedyne co nas hamowało to prawo i pieniądze. W uniesieniu tym wystąpiliśmy o warunki zabudowy. I co? I nic. Proszę czekać, będzie decyzja! Proszę czekać, będzie decyzja! Faceci znają ten osobliwy ból zawodu, gdy w chwili gdy czują nagły przypływ "Neandertala" słyszą "nie dziś, głowa mnie boli". Takie mniej więcej miałem emocje, czekając trzy miesiące aż ktoś mi powie co mogę wybudować na swojej ziemi. To co otrzymałem w wyniku skomplikowanego urzędniczego procesu myślowego, najpierw rzuciło mnie o podłogę, potem odwróciło na plecy i spowodowało serię nie kontrolowanych salw śmiechu. Postanowiłem wrócić do jaskini biurokracji i zmierzyć się po raz kolejny w zapasach na argumenty i woń potu w nie klimatyzowanych pomieszczeniach. Po kilku pełniach księżyca mogłem zakrzyknąć "Viktoria!" W końcu ktoś mi powiedział co mogę wybudować. No to teraz razem z moją drugą połóweczką (która, jak mam nadzieje też będzie tu pisywać) udaliśmy się w podróż po internecie żeby ulżyć naszym kieszeniom i kupić za horendalną kwotę, jakiś wcześniej upatrzony projekt. Jeżeli pamięć mnie nie zawodzi miała to być Sasza II. Buszujemy po tym Internacie. Jedno łułułu, drugie łułułu a wszędzie drogo. I do dziś nie wiadomo jak zabłądziliśmy w okolice allegro. Saszy co prawda "niet" ale okiem łypnęła na nas "DIUNA". Wymiary atrakcyjne, nie ceni się drogo, zadbana może cieszyć oko. Więc czemu by nie zgrzeszyć. To były intensywne trzy godziny. Internet, telefon, maile. Przecież jakiś jajogłowy z Allegro wymyślił opcje "kup teraz", świetna sprawa, ale przez to w każdej chwili ktoś może nam naszą Diunę sprzątnąć sprzed nosa, a my musimy mieć pewność że wszystko jest oki. Przemyśleliśmy rozmieszczenie pomieszczeń, spodziewane koszty budowy, wygląd, u sprzedawcy i w biurze projektowym potwierdziłem oryginalność projektu. I dwa dni później, przyszła paczka. Dalsza część drogi ku "pierwszej łopacie" to z grubsza rzecz ujmując czekanie, a to na jakiś kwitek a to na kwitek do kwitka. Robotę trzeba szanować, więc większość z zasiadających w gmachach użyteczności publicznej, ceni sobie nad wszystkie pozostałe, produkty własnej drukarki i czas mierzony wypitymi filiżankami kawy. Skoro "święte papiery" były już gotowe, przyszła pora zaprzedać duszę u jakiegoś lichwiarza...

... ze względu na późną porę, mówię dobranoc i zapraszam ponownie jeżeli ktoś wytrwał do tej linijki tekstu... 

Tak rosną DIUNY III w środowisku naturalnym:

mojabudowa.pl - blog budowlany

  

mojabudowa.pl - blog budowlany

 mojabudowa.pl - blog budowlany

 mojabudowa.pl - blog budowlany

 mojabudowa.pl - blog budowlany

 mojabudowa.pl - blog budowlany

 mojabudowa.pl - blog budowlany

 mojabudowa.pl - blog budowlany

 mojabudowa.pl - blog budowlany

 mojabudowa.pl - blog budowlany

 mojabudowa.pl - blog budowlany

 mojabudowa.pl - blog budowlany

 mojabudowa.pl - blog budowlany

 mojabudowa.pl - blog budowlany

 mojabudowa.pl - blog budowlany

 mojabudowa.pl - blog budowlany

 mojabudowa.pl - blog budowlany

 mojabudowa.pl - blog budowlany

 mojabudowa.pl - blog budowlany

 mojabudowa.pl - blog budowlany

 mojabudowa.pl - blog budowlany

Pozdrawiam :D

8Komentarze
Data dodania: 2011-06-09 07:03:31
.... biurokratyczne jaszczury .... mało mi wątroby nie urwało ze śmiechu :-) Pozdrawiam K
odpowiedz
Data dodania: 2011-06-09 07:45:23
Pięknie
Witam na blogu :)Zdjęcia piękne i komarów nie widzę - fotoshop się sprawdził ;)Powodzenia w blogowaniu i budowaniu :)
odpowiedz
Data dodania: 2011-06-09 08:03:56
Nie, no, rośnie prawidłowo /ha ha ha!!! Świetne pióro Waść posiadasz/
odpowiedz
msz-n  
Data dodania: 2011-06-09 09:12:44
Ale pognaliście z robotą od tego ostatniego wtorku ;-) buhahaha :-D Grunt to niewyczerpane pokłady samozaparcie i oślego uporu. Będzie dobrze!
odpowiedz
Data dodania: 2011-06-09 09:48:15
Pierwszorzędny wpis wysmarowałeś , pośmiałam się z samego rana i humorek mam świetny. Widać,że z ziemi powoli wychodzicie, czyli Diuna pięknie rośnie:)) Powodzenia!!!
odpowiedz
budujaca
Data dodania: 2011-06-09 16:04:05
Muszę przyznać, że bardzo przyjemnie czyta się Twoje słowa. Z pewnością wpadnę by jeszcze raz poprawić sobie humor i nie tylko.
odpowiedz
Data dodania: 2011-06-09 19:32:23
Mnie też się bardzo spodobało to co napisałeś i z pewnością jeszcze tu zajrzę :):):)
odpowiedz
Data dodania: 2011-06-24 13:21:19
Chciałoby się rzec AMEN. :). Kibicuję Inwestorowi o lekkim piórze :). I jego inwestorce też!
odpowiedz
ivsemi
ranga - mojabudowa.pl sympatyk
Wyślij wiadomość do autora OBSERWUJ BLOGA
statystyki bloga
Odwiedzin bloga: 12338
Komentarzy: 31
Obserwują: 12
On-line: 9
Wpisów: 7 Galeria zdjęć: 43
Projekt DIUNA III
BUDYNEK- dom wolno stojący , parterowy z poddaszem bez piwnicy
TECHNOLOGIA - murowana
MIEJSCE BUDOWY - Lubuskie
ETAP BUDOWY - Brak
ARCHIWUM WPISÓW
2011 lipiec
2011 czerwiec

Inne blogi dla projektu DIUNA III:
majolika.mojabudowa.pl - wpisów: 530
michal85.mojabudowa.pl - wpisów: 468
arlenka.mojabudowa.pl - wpisów: 433
msz-n.mojabudowa.pl - wpisów: 418
ekodom.mojabudowa.pl - wpisów: 405
piasek.mojabudowa.pl - wpisów: 339
albatros2.mojabudowa.pl - wpisów: 279
tysia827.mojabudowa.pl - wpisów: 263
seven.mojabudowa.pl - wpisów: 232
zremba.mojabudowa.pl - wpisów: 216
lusiek.mojabudowa.pl - wpisów: 197
wilczyca32.mojabudowa.pl - wpisów: 193
czteryem.mojabudowa.pl - wpisów: 189
zabki2015.mojabudowa.pl - wpisów: 187
tomasznowak29.mojabudowa.pl - wpisów: 186
krzycho63.mojabudowa.pl - wpisów: 185
dorka-roman.mojabudowa.pl - wpisów: 174
bajkowydworek.mojabudowa.pl - wpisów: 165
domwpiaskowcu.mojabudowa.pl - wpisów: 162
piekar.mojabudowa.pl - wpisów: 156
ewaiadam.mojabudowa.pl - wpisów: 146
wybudujeadasia.mojabudowa.pl - wpisów: 144
miszszel.mojabudowa.pl - wpisów: 144
dom-azyl.mojabudowa.pl - wpisów: 144
sloneczna.mojabudowa.pl - wpisów: 143
perelka2009.mojabudowa.pl - wpisów: 141
patrycjacha.mojabudowa.pl - wpisów: 139
marzenianasze.mojabudowa.pl - wpisów: 136
aaaa-meble.mojabudowa.pl - wpisów: 136
asiakrzysztof.mojabudowa.pl - wpisów: 134
pszczolka.mojabudowa.pl - wpisów: 133
pretaporter.mojabudowa.pl - wpisów: 133
zacisze.mojabudowa.pl - wpisów: 132
wersjade.mojabudowa.pl - wpisów: 131
murekzone.mojabudowa.pl - wpisów: 130
kadmax-bw.mojabudowa.pl - wpisów: 130
pogodny1ja.mojabudowa.pl - wpisów: 125
blue--bell.mojabudowa.pl - wpisów: 125
fryzjereczka.mojabudowa.pl - wpisów: 124
dominka76.mojabudowa.pl - wpisów: 124
shagga80.mojabudowa.pl - wpisów: 123
elusiatomek.mojabudowa.pl - wpisów: 123
damariko.mojabudowa.pl - wpisów: 123
szarobialy.mojabudowa.pl - wpisów: 122
ligota.mojabudowa.pl - wpisów: 122
ancia9.mojabudowa.pl - wpisów: 121
alaimar.mojabudowa.pl - wpisów: 120
wierzby.mojabudowa.pl - wpisów: 118
wenaplus.mojabudowa.pl - wpisów: 117
magnollia.mojabudowa.pl - wpisów: 117
wymarzony.mojabudowa.pl - wpisów: 116
oleczka1986.mojabudowa.pl - wpisów: 116
jessicaa.mojabudowa.pl - wpisów: 116
cyprysowo.mojabudowa.pl - wpisów: 115
anetta16.mojabudowa.pl - wpisów: 115
magnat100.mojabudowa.pl - wpisów: 112
andzias77.mojabudowa.pl - wpisów: 110
beatka80.mojabudowa.pl - wpisów: 109
asiagrzesiek.mojabudowa.pl - wpisów: 105
edyta1988d.mojabudowa.pl - wpisów: 102
ustronny1.mojabudowa.pl - wpisów: 101
milionwminute.mojabudowa.pl - wpisów: 101
feriza.mojabudowa.pl - wpisów: 101
ezelazny.mojabudowa.pl - wpisów: 101
elik2014.mojabudowa.pl - wpisów: 101
monikaiszymon.mojabudowa.pl - wpisów: 100
podkampinosem.mojabudowa.pl - wpisów: 99
endialdi.mojabudowa.pl - wpisów: 99
serce.mojabudowa.pl - wpisów: 98
seba1.mojabudowa.pl - wpisów: 97
homekoncept32.mojabudowa.pl - wpisów: 96
gwatemala.mojabudowa.pl - wpisów: 96
tictac.mojabudowa.pl - wpisów: 95
nowak110.mojabudowa.pl - wpisów: 95
wiolettapiotr.mojabudowa.pl - wpisów: 94
widoq.mojabudowa.pl - wpisów: 94
nyveien.mojabudowa.pl - wpisów: 94
aleksander2.mojabudowa.pl - wpisów: 94
karolineczka2.mojabudowa.pl - wpisów: 93
budy--grzybek.mojabudowa.pl - wpisów: 93
kingailaki.mojabudowa.pl - wpisów: 91
naszemiejsce.mojabudowa.pl - wpisów: 90
mwas2016.mojabudowa.pl - wpisów: 90
magkul.mojabudowa.pl - wpisów: 90
m-110b.mojabudowa.pl - wpisów: 90
kofola35.mojabudowa.pl - wpisów: 90
jelonek-rex.mojabudowa.pl - wpisów: 90
rozwiń